Moim słowem na nowy rok zostały MARZENIA. Możliwe, że dla wielu z was to słowo wydaje się zbyt duże, czy zbyt abstrakcyjne. Nie wszyscy lubią operować tym słowem. Trochę boimy się jego wielkości.

A ja chciałabym w tym roku nieco je okiełznać.


Słowo marzenia w niektórych z nas może budzić sprzeczne uczucia. Nie raz słyszałam, że niektórzy nie lubią używać tego słowa, bo wydaje im się zbyt górnolotne czy zbyt poważne. Może kojarzyć nam się ze zbyt mocnym wybieganiem w przyszłość, czy zawierać elementy nierealności. Bywa, że w ogóle przestaliśmy wierzyć w marzenia, traktujemy je jako pewien przejaw refleksyjności, zakładając, że w żaden sposób jednak nie są one realne.

Używając określeń to zostaje tylko w sferze marzeń, czy zapomnij, to tylko w Twoich marzeniach dajemy wyraźny sygnał, że co w marzeniach się narodzi, tam powinno zostać i że skoro tam się narodziło, to po prostu jest wymyślone i nierealne.

Może też być tak, że po prostu najzwyczajniej w świecie boimy się sięgać po swoje marzenia (z różnych względów), zakopujemy je i nie wsłuchujemy się w te wewnętrzne pragnienia.

Powodów, dla których mamy jakiś problem z marzeniami może być wiele. Ja chciałabym w tym roku dokopać się do istoty marzeń i skupić się na marzeniach realnych.

A jak odróżnić te realne od tych nierealnych? Nad tym też się zastanowimy.

Marzenia – znajdź w sobie gotowość

Pierwszym krokiem ku przyglądaniu się swoim marzeniom (zwróć uwagę, że napisałam przyglądaniu, a nie spełnianiu), jest wewnętrzna gotowość na to, by potraktować swoje marzenia poważnie. Kiedy poczujesz, że jesteś gotowa zobaczyć, co tam w Tobie siedzą za marzenia i czy można byłoby coś z nimi zrobić, możesz zacząć cały proces.

Ja zawsze żyłam gdzieś blisko swojej sfery marzeń. Nie udawałam, że jej nie ma. Co najwyżej nie wierzyłam w realność swoich pragnień, ale wiedziałam co mi tam w głowie siedzi.

Moje niektóre marzenia potrzebowały naprawdę wielu lat, żebym w końcu mogła uwierzyć, że ich spełnienie jest realne i w zasięgu moich możliwości. Czasem potrzebny jest czas, czasem jakiś życiowy punkt zapalny/przełom, a innym razem po prostu odkrycie motywacji w sobie.

Może doskonale znasz swoje marzenia, a może nie masz pojęcia czy jakiekolwiek w Tobie są?

Chciałabym, żebyś na początek zrozumiała, że marzenia mogą być zarówno małe, jak i duże. Nie ma lepszych czy gorszych, więc nie ma co ich oceniać i klasyfikować jako głupie, dziecinne, niepoważne, czy nierealne.

Marzenia to po prostu nasze wewnętrzne pragnienia, które z jakiegoś powodu przecież tam są i pokazują nam, gdzie odczuwamy jakieś braki i czego potrzebujemy. Dlatego nie bój się ich. To tylko Twoje wewnętrzne potrzeby.

Marzeniem może być domek w górach, założenie własnej kawiarni, posiadanie dziecka czy wycieczka dookoła świata. Ale tak samo marzeniem może być cały dzień spędzony tylko z przyjaciółką, jednodniowa wycieczka za miasto, czy pójście na koncert ulubionego zespołu.

Jeżeli Ci łatwiej, zacznij od tych mniejszych marzeń (jak ja), po to, by zbudować w sobie gotowość na pojawienie się większych pragnień.

Marzenia – porozmawiajmy o nich

W roku 2019 pracowałam nad swoimi relacjami i to im się przyglądałam. W roku 2020 chciałabym przyjrzeć się swoim marzeniom. Zarówno tym, o których istnieniu bardzo dobrze wiem, jak i mam nadzieję dokopać się do jeszcze jakichś innych. Może marzeń z dzieciństwa?

Pomyślałam, że w tym roku potowarzyszymy sobie wzajemnie w tej przygodzie. Dlatego, jeżeli jesteście gotowi poprzyglądać się swoim marzeniom, możecie do mnie dołączyć w każdej chwili. Mam nadzieję, że zachęcę Was do tego.

Raz w miesiącu będziemy wracać do tego tematu (zarówno tu na blogu, jak i na instagramie) i sprawdzać jak nam idzie. Będziemy analizować, co nas powstrzymuje, a co napędza do działania. Pochylimy się nad marzeniami z dzieciństwa. Sprawdzimy, czy boimy się ich i jeżeli tak, to z czego może to wynikać. Zastanowimy się, kto nas inspiruje. Popróbujemy też nowych rzeczy. Ale nie wszystko na raz. Mamy na to cały rok! :)

Pierwszą rzeczą, jaką zrobię, to w kolejnych wpisie opowiem Wam, jak ja układać będę sobie listę marzeń. Może zainspiruje Was do zrobienia tego samego, a może Wy podzielicie się swoimi metodami.

Chciałabym, żeby to było otwarte pole do dyskusji i sprawdzanie co u mnie działa, a co nie działa, gdy zaglądam do sfery swoich marzeń. Nie chcę tutaj stawiać siebie w roli mentora, a raczej w roli kogoś, kto otworzył panel dyskusyjny i gdzie możemy się wzajemnie wymieniać doświadczeniami. W końcu to będzie praca na żywym organizmie.

A przy okazji pokażę Wam, czym dla mnie jest praca z konkretnym słowem na dany rok, bo wiem, że wiele osób nie do końca rozumie czemu ma to w ogóle służyć.


Dajcie znać, czy wy też chcielibyście w zaciszu swojego domu poprzyglądać się w tym roku swoim marzeniom. :)

Poznaj mój podcast

„W głąb siebie” – Dagmara Sobczak

Przejdź do podcastu