Jeżeli jesteś tu ze mną już od jakiegoś czasu, to zapewne wiesz, że uwielbiam próbować nowych rzeczy i tym samym sprawdzać siebie w nowych sytuacjach. Kiedy więc pierwszy raz poszłam na salsę, na sambę, na jogę, na śpiewanie mantr, na kurs florystyki, czy zarządzania energią – nikogo to raczej nie dziwiło.

Kiedy jednak zaczęłam trenować boks – zaczęły też pojawiać się pytania – dlaczego sztuki walki?


Ostatnio na Stories (jeśli jeszcze nie obserwujesz mojego Instagrama, bardzo Cię zachęcam. Codziennie staram się dawać tam jakąś wartość i przekaz, który zmusza do myślenia) dzieliłam się z Wami moimi refleksjami dotyczącymi tego, jak łatwo przychodzi nam określanie: co, do kogo pasuje?

Bo jeśli ktoś zajmuje się „tym”, to niekoniecznie powinien zajmować się „tamtym”. Bo jeśli ktoś słucha „takiej” muzyki, to niekoniecznie powinien ubierać się „w taki sposób”. My, jako ludzie, lubimy jak wszystko ma swój porządek, pasuje do siebie, układa nam się w odpowiednich szufladkach, spina się. Lubimy myśleć o innych (ale i o sobie także), że skoro lubię to i to, to powinien zachowywać się tak i tak.  No po prostu schemat musi być.

I choć sami często wprowadzamy się w te oczekiwania i ramy, jeszcze częściej to inni próbują nam je narzucić. A prawda jest taka, że my jako ludzie jesteśmy dużo bardziej skomplikowani, niż mogłoby się to wydawać. :)

Wszyscy jesteśmy skomplikowani…

I właśnie dlatego parę lat temu obraziłam się na etykiety i łatki, jakie próbujemy nadawać sobie samemu i innym. Bo one owszem porządkują świat, ale baaardzo też ograniczają. I w tym ostatnim Stories zastanawiałam się, jak to możliwe, że raz uwielbiam ubierać się jak typowy dresik z osiedla, a innego dnia indyjskie wzory i długie zwiewne sukienki grają mi w duszy. I w tym i w tym czuję się wspaniale. I w tym i w tym czuję się sobą. Tak samo jak to możliwe, że słucham mantr, interesuje się duchowością, rozwojem wewnętrznym, a zarazem kocham polski hip-hop i poszłam na sztuki walki? Czy to się nie wyklucza? Jak widać nie. Jest we mnie wiele takich sprzeczności. Ale to te sprzeczności składają się na mnie. To jestem cała ja. I mam do tego prawo, choć innym przez to może być trudno mnie zaszufladkować.

Jeśli więc też czujesz, że są w Tobie dwa wilki (tylko tym razem żaden nie jest zły, one są po prostu inne), zaakceptuj to i karm je oba. Kochaj je właśnie za to, że są takie jakie są. Różnorodne.<3

Dlaczego boks?

Dlaczego więc boks… mogłabym odpowiedzieć, bardzo prosto: bo dlaczego nie? Jednak tym razem jest to bardziej złożona kwestia.

Po pierwsze i chyba najważniejsze, udałam się na analizę własnego kosmogramu urodzeniowego (to analiza mapy nieba w momencie Twoich narodzin), w którym dowiedziałam się o sobie wielu bardzo ciekawych rzeczy. Przede wszystkim tego, że jest we mnie pewna część (Mars w Baranie), która pragnie rozrabiać, rywalizować, być odważna, być wojownikiem. W jeszcze głębszej analizie okazało się, że Mars w ogóle jest najważniejszą w tym życiu planetą dla mnie i powinnam zadbać o jego potrzeby (a co ciekawe, wcześniej raczej ich unikałam).

Od zawsze wchodziłam więc mocno w kobiecą energię (która zresztą też u mnie jest bardzo silna), ale zaniedbywałam tę męską, która cały czas mnie wołała. I moja interpretatorka wprost zasugerowała mi: sztuki walki, sporty zespołowe, coś z dreszczykiem emocji warto wprowadzić do swojego życia.

Stwierdziłam, że chcę za tym iść. Sprawdzić, czy faktycznie to da mi jakiegoś rodzaju radość i spełnienie. Czy w ten sposób również mogę znaleźć odpowiedzi na pytania we mnie. I tak idąc za instynktem poszukania w sobie tego męskiego pierwiastka, poszłam na boks, bo z tych wszystkich rzeczy, po prostu sztuki walki wydały mi się najbardziej sensowe.

Boks i inne sztuki walki…

Teraz mogłabym odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to właśnie sztuki walki wydawały się dla mnie najbardziej sensowne.:)

Po pierwsze, to zajęcia indywidualne (wybrałam pracę z trenerem 1:1). Nie miałam ochoty na kolejne zajęcia w grupie. Chodzę już na grupową jogę i to naprawdę wystarczy mojej introwertycznej duszy.

Po drugie, zawsze uważałam, że dobrze jest znać podstawowe ciosy, po to by w razie czego móc się obronić w kryzysowej sytuacji.

Po trzecie, punkt związany nieco z punktem drugim: takie zajęcia dają więcej poczucia pewności siebie, śmiałego osadzenia w tu i teraz.

Po czwarte, słyszałam, że boks to jedne z bardziej wytrzymałościowych zajęć. Uznałam to za dobry moment, by zadbać o swoją kondycję, swoją siłę, moc i wytrzymałość właśnie.

Po piąte, to też podobno dobry sport na uwolnienie z siebie emocji. Chciałam to sprawdzić.


Czy dokonałam słusznego wyboru? Już teraz jestem pewna, że tak. Jednak czy moje wszystkie założenia się sprawdziły, o tym opowiem Wam w swoim czasie. W końcu dopiero za mną 4 zajęcia! :)

 

Poznaj mój podcast

„W głąb siebie” – Dagmara Sobczak

Przejdź do podcastu